SET.

"Jak już ulec po­kusie, to tej najlepszej."

       - Oddawaj! To moje!
- Powiedziałem, że nie. Konfiskuję to.
- Żartujesz sobie?! To naruszenie mojej prywatności! Oddawaj zanim się zdenerwuję, a ty wylądujesz w kostnicy!
- To już podchodzi pod groźby. Możesz za to wylecieć ze szkoły.
- Czy cokolwiek w ogóle do ciebie dociera?!
     Możecie się śmiać, ale tak wyglądało moje spotkanie z Amadeusem zaraz po tym jak okazało się, że opuściłem zajęcia lekcyjne. Nie chodziło mu o moje dobro, a wyłącznie o własny tyłek, bo to on oberwał najbardziej, kiedy nauczyciel kazał się nam wytłumaczyć. Nieudolnie próbowałem wyjaśnić im obu, że to wina wadliwych zamków w toalecie, ale mimo wszystko ani on, ani Amadeus nie chcieli mi wierzyć. Z drugiej strony przemknęło mi przez myśl, że powinienem donieść na tamtą dziewczynę, ale wydedukowałem, iż to moja własna sprawa, a gdyby rozniosło się, że jestem wprawionym „kablem” to moja kariera szkolna byłaby skończona na amen.
    Zagrodziłem mu drogę, kiedy stanął przed drzwiami naszego pokoju. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i rozstawiłem nogi na szerokość wejścia, spoglądając na niego wyzywająco. Był nieco wyższy, więc wyglądało to co najmniej komicznie. Amadeus przewróci oczami i jakby w odpowiedzi na moje wyzwanie, wsunął list, który wcześniej otrzymałem od nieznajomej, do kieszeni mundurka. Zagotowało się we mnie. Nacisnął klamkę w celu otwarcia drzwi i bez skrupułów wepchnął mnie do środka mimo wierzgania nogami oraz innych towarzyszących temu cielesnych prób zdominowania sytuacji.
- Hej! - krzyknąłem podirytowany, a jednocześnie zaskoczony siłą z jaką to uczynił. - Co to ma znaczyć?! Nie traktuj mnie jak kogoś do pomiatania, dobra?! Jakbyś nie wiedział, to...
- Zamkniesz się w końcu? - przerwał mi nieco ostrym, jak na jego osobę, głosem. - Musisz się nauczyć, że nawet ja nie jestem w stanie w pełni zapewnić ci bezpieczeństwo.
Zamrugałem, skonfundowany tym stwierdzeniem. Czym on jest? Moim aniołem stróżem?
- O czym ty w ogóle pieprzysz? - prychnąłem z żarliwym wyrazem twarzy, choć nie można było tego odbierać w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Amadeus odpowiedział mi morderczym spojrzeniem zapewne dlatego, że śmiałem użyć przekleństwa, na które był wyjątkowo uczulony. Mało mnie to jednak obchodziło w danej chwili, a zależało mi na tym, ażeby jak najbardziej mu dobiec.
- A więc i ciebie złapali.
     Spojrzeliśmy w kierunku drzwi, których nie kwapiliśmy się wcześniej zamknąć ze względu na to jak bardzo pochłonięci byliśmy wymianą sprzecznych opinii. U progu stała zupełnie nieznana mi dotychczas postać - chłopak, a raczej chłopaczek, którego wygląd nijak miał się do odpowiedniej postury naszych rówieśników. Przypominał trochę wyrośnięte dziecko, ale to wcale nie ujmowało mu uroku osobistego. Jego twarz była gładka, o wyraźnie chłopięcych rysach, w dodatku posiadał uwydatnione usta oraz pofarbowane na blond włosy, przy czym grzywka opadała łagodnie, ale nadzwyczaj stylowo na jego czoło. Kiedy posłał mi uśmiech na powitanie, miałem wrażenie, że patrzę na oślepiającego swoim blaskiem anioła. Nienawidziłem tego cholernie pedalskiego uczucia, które ni stąd, ni zowąd mnie ogarnęło.
- O, Double. Jak miło, że wpadłeś. - zauważył niewzruszony tym widokiem Amadeus i zbliżył się do naszego nowego gościa. - Przyniosłeś mi to, o co prosiłem?
Dopiero teraz zauważyłem, że niesie naręcze niezidentyfikowanych przeze mnie przedmiotów, bo wciąż nieustannie wpatrywałem się w jego twarz.
- O co chodzi? Jak to „złapali”? - powtórzyłem zaintrygowany i znalazłem się przy nieznajomym szybciej niż Amadeus, z czego ten nie był specjalnie zadowolony.
- W pierwszej kolejności powinniśmy się przywitać - zauważył chłopak i, jak na dżentelmena przystało, wyciągnął swoją rękę w miarę możliwości. - Jestem Double, a ty, jak już mi się obiło o uszy, nazywasz się Zico, prawda?
Skinąłem bezmyślnie głową i byłem tak przejęty poznaniem nowego sekretu tej szkoły, że nawet zapomniałem o wcześniejszej kłótni z moim współlokatorem, a także całym cholernym świecie.
- Coś mało rozmowny jesteś teraz... Jeszcze chwilę temu było was słychać w całym dormitorium, więc sądzę, że lepiej będzie jak zamkniemy drzwi, tak na wszelki wypadek. Tutaj ostrożności nigdy za wiele - powiedział jasnowłosy chłopak znany bardziej pod specyficznym imieniem Double, w tym samym momencie wręczając Amadeusowi ubrań przypominających z wierzchu mundurek, co zapewne miało być przeznaczone dla mnie.
- A więc, o co chodzi? - powtórzyłem niecierpliwie, kiedy w końcu zamknęliśmy drzwi, a Double stanął przy fotelu z podwiniętymi rękawami koszuli oraz rękami wsuniętymi w kieszenie sztruksowych spodni.
     Westchnął i spojrzał znacząco na Amadeusa, który jednak odpuścił sobie udział w konwersacji, a zamiast tego zasiadł do biurka, zapalił lampkę i zaczął coś namiętnie skrobać w swoim sekretnym notesie, którego zawartość chowa przede mną pod kluczem w skrytce za jedną z szuflad. Tak, jestem dobrym obserwatorem i już wiele dowiedziałem się o jego łatwej do rozszyfrowania osobie.
- Jak już zapewne wiesz, nasza szkoła jest specyficzna pod tym względem, że mimo określenia „koedukacyjna” niewiele mamy do czynienia z żeńskimi przedstawicielkami - rozpoczął Double, a ja wciąż nie mogłem się nadziwić, że można żyć z tak obrzydliwie uroczym obliczem; nawet jego głos w pewien sposób wydawał mi się chłopięcy, a już na pewno niewiele miał wspólnego z niskim męskim tembrem. - Do legend przeszły liczne próby nawiązania jakiś stosunków damsko-męskich, które chcieli zachować na dłuższą metę, ale spełzło to na niczym, bo prędzej czy później wszyscy byli przyłapani na gorącym uczynku. Dlatego też nasze życie towarzyskie nie jest zbyt wybujałe, a teren szkoły możemy opuszczać tylko w weekend i tylko pod warunkiem, jeśli dostaniemy zgodę od naszych opiekunów - zatrzymał się na chwilę i obserwował uważnie moją minę, ale ja jakoś nieszczególnie się temu wszystkiemu dziwiłem. - Z czasem uczniowie wpadli na względnie, a raczej tylko i wyłącznie według nich, genialny pomysł, który miał na celu zapewnić rozrywkę zarówno nam, chłopakom, jak i dziewczętom. Nie jest to oficjalnie ogłoszone jako nasza wspólna „gra”, ale bywa całkiem zabawnie. Nie zdziw się, jeśli nazajutrz wszyscy będą o tym wiedzieć.
Drgnąłem niespokojnie, kiedy usłyszałem jak Amadeus zapewne wyjątkowo niechcący strącił z biurka segregator, który uderzył z łoskotem o wypastowaną podłogę. Na krótką chwilę zapadła cisza, po czym Double zdecydował się ciągnąć dalej swój wywód:
- Najwidoczniej już zostałeś wytypowany przez jakąś swoją adoratorkę. Wiem, że to trochę... hm, głupie, ale dzięki temu nie nudzisz się monotonią szkolnego życia, a to całkiem fajna odskocznia i dawka adrenaliny.
      Po tych słowach zapadła kompletna cisza, a ja zacząłem analizować każdego jego słowo, aż w końcu dotarło do mnie, że nie zrozumiałem prawie nic z tego, co powiedział. Nie widziałem w tym ani krzty sensu. Ba! Nie spodziewałem się czegoś równie absurdalnego.
- Chyba nie rozumiem... - wymamrotałem po dłuższej umysłowej analizie, na co Double zaśmiał się cicho, jednakże z pełną aprobatą.
- Nic dziwnego. Pokaż mi swój list, wtedy łatwiej będzie mi wyjaśnić.
- Skąd wiesz...?
- Można to wydedukować po twoim zainteresowaniu. Już miałeś przyjemność spotkać się z informatorem, prawda? - odparł retorycznie chłopak i wyciągnął rękę, oczekując aż umieszczę na niej otrzymany wcześniej list.
- Nie mam go, bo ktoś pełen braku poszanowania do cudzej własności bezczelnie mnie go pozbawił! - warknąłem, kierując swoje słowa, jak i spojrzenie w kierunku pleców Amadeusa, który niewzruszony dalej pisał spokojnie w notesie.
- Moim zdaniem nie powinieneś brać w tym udziału. To zrobi ci wodę z mózgu, o ile jeszcze cokolwiek tam pozostało - skomentował stanowczym głosem ciemnowłosy i wstał ze swojego miejsca, poklepując kieszeni w której umiejscowił wcześniej zabrany list.
- Pozwól, że sam będę decydował o tym co będę robił, a co nie, dobra?! - pieniłem się od palącego mnie poczucia wściekłości, bo nienawidziłem, kiedy każdy naiwnie starał się mną manipulować.
- Deo, odpuść. Wydaje mi się, że on, jak każdy inny obywatel tego kraju, ma prawo do poszanowania prywatności - Double włączył się do naszej rozgorączkowanej wymiany zdań, a mówił to tak poważnym głosem jakbym miał wybierać pomiędzy światem rzeczywistym a Matrix'em.
       Deo. Deo. DEO?! Naprawdę? On ma przezwisko Deo?!
     W efekcie końcowym Amadeus ustąpił i podał mi ukradzioną kopertę. Niemalże wyrwałem mu ją i wystawiłem język niczym pięcioletnie dziecko. Nie zareagował na to w żaden sposób, tylko zniknął za drzwiami łazienki, pozbywając się wcześniej krawatu. Bez zastanowienia rozerwałem papier i zanim Double zdążył wydać z siebie okrzyk protestu, na podłogę wypadł złotawy pierścionek oraz niewielka karteczka. Podniosłem oba przedmioty, ze zdezorientowaniem oglądając gładki pierścionek z każdej możliwej strony. Po chwili rozłożyłem schludnie złożoną karteczkę, przyozdobioną całkowicie zbędnym brokatem oraz złotymi gwiazdkami.
      „Jesteś mój.”
      Double zerknął przez moje ramię, a ja wpatrywałem się w te słowa, zupełnie nie rozumiejąc jakie mogą mieć one znaczenie. Próbowałem powiązać to ze słowami tamtej tajemniczej dziewczyny, ale nie widziałem żadnego sensu zawartego w tych słowach. Wszystko teraz wydawało mi się tak bajecznie niemożliwe w najgorszym tych słów znaczeniu, że aż miałem ochotę się uszczypnąć, aby obudzić się z tego wyjątkowo absurdalnego i udziwnionego do granic wyobraźni snu.
- Piękny początek, ogierze - odezwał się nieco rozbawiony Double, ale miałem wrażenie, że w jego głosie pobrzmiewała wyraźna nuta obawy.
- Co to znaczy? - Byłem już zirytowany poziomem mojej nieświadomości.
- Cóż, to może znaczyć wiele... Widocznie komuś bardzo się podobasz.
- Proszę cię, nie żartuj.
- Czy wyglądam jakbym żartował? - zapytał chłopak, wskazując palcem na swoją twarz.
      Dopiero teraz zauważyłem, że na jego nadgarstek obwiązany jest czarnym sznurkiem, na którym zwisa swobodnie zawieszka w postaci serca przebitego strzałą amora. Podniosłem znacząco brew i spojrzałem wyczekująco w jego oblicze, a on sam zapewne domyślił się o co mi chodzi. Chwycił w palce wolnej ręki ów niewielki przedmiot i westchnął cicho.
- Ciebie też...?
- Tak, i jednocześnie uchodzę za gońca, a raczej za detektywa - skinął głową Double i obdarzył mnie swoim przesadnie słodkim uśmiechem, na coś aż odsunąłem się na całkowicie bezpieczną odległość. - Co znaczy, że jednocześnie jestem informatorem.
- To tak można? - zdumiałem się tym faktem, choć teoretycznie nie powinienem w ogóle interesować się tą grą, kiedy to wydawała mi się nieprzeciętnie głupia.
- Owszem. W końcu dziewczęta nie wiedzą kto jest naszym szpiegiem. Nigdy nie zostało to oficjalnie ustalone, ale tym zabawniejsze się to wydaje.
- W takim razie gdzie jest haczyk? - zmrużyłem podejrzliwie oczy, jednakże po krótkiej chwili wróciłem do przyglądania się nowej zdobyczy w postaci złocistego pierścienia.
- Są nim zasady całego przedsięwzięcia - Double okrążył fotel i wsparł się o jego oparcie, spoglądając prosto na mnie z wyraźnym współczuciem wymalowanym na obliczu.
- Czyli? - Chciałem go pogonić z odpowiedzią, bo wciąż nie do końca pojmowałem jaki może być tego wszystkiego sens.
- Jest właściwie tylko jedna, najważniejsza i zarazem najtrudniejsza... - wzruszył ramionami, ale w jego oczach iskrzyło się coś niezrozumiałego w przekazie, trudne do rozczytania emocje, co nadało jego twarzy zagadkowy wyraz.
Machnąłem ręką w celu pospieszenia go w wyrzuceniu tych słów.
       - Cały sęk w tym, że musisz odpowiednio trafić.
        Wtedy tego nie rozumiałem.

**

        I wciąż nic z tego nie rozumiałem.
     Wiedziałem tylko jedną rzecz - trik polegał na tym, ażeby znaleźć odpowiednią osobę. Tą, która mnie wybrała. Wydawało mi się to chore, dziwne i niedorzeczne, bo po jaką cholerę w ogóle się w to pakowałem?! Mogłem w ogóle nie otwierać tej koperty, nie nosić tego pierścienia, który deklarował moją kandydaturę do całej zabawy. Jednak jakiś głosik w mojej głowie podpowiadał mi, że powinienem postawić wszystko na jedną kartę, bo przecież nic nie miałem do stracenia. Jeśli mam się zabawić, to właśnie w taki sposób. Jeśli mam to wszystko jakoś przeżyć - to również dobra odskocznia, żeby odwrócić swoją uwagę od poważniejszych problemów. To tylko gra.
      Double polecił mi, ażebym próbował sprawdzać znaczenie listu od każdej możliwej strony. Następnego dnia w czasie lunchu starałem się zorientować czyje dziewczęce oczy spoczywają na mnie, ale szybko okazało się, że niemal wszystkie obserwują mnie z ogromną dozą zainteresowania, Było to duże utrudnienie. Jeszcze tego samego dnia zdecydowałem się sprawdzić, która z nich w ostatnim czasie dodała mnie do znajomych na facebook'u albo też innym portalu społecznościowym, ale było ich tyle, że nie byłem w stanie żadnej w szczególny sposób wyróżnić.
      Togłupietogłupietogłupietogłupietogłupie.
     Taki właśnie schemat przewijał się przez moją wyobraźnię za każdym razem, kiedy rozmyślałem o sytuacji z toalety. Nie rozumiałem swojego zachowania ani tego, co się wokół mnie działo. Tym samym popadłem w totalną agonię sprzeczności - zacząłem się zastanawiać ilu jest jeszcze kandydatów, ale trudno to było stwierdzić, gdyż mieli oni różne znaki charakterystyczne, a miały być one jasne tylko dla konkretnych dziewcząt. Wydawało mi się to zabawne jak łatwo manipulować ludzkimi uczuciami, a zarazem byłem odrobinę ciekawy w co może się zamienić ta cała farsa, której częścią miałem być ja sam.
    Dość szybko okazało się, że moja adoratorka jest wyjątkowo niecierpliwą osobą.
      Już dwa dni później znalazłem w swojej szafce, a konkretnie ukryty w kąpielówkach, kolejny list. Byłem zdumiony, bo oznaczało, że już wiedziała, iż zaakceptowałem jej zaproszenie do „zabawy”, jednak nie potrafiłem sobie przypomnieć konfrontacji z jakąkolwiek dziewczyną. Traktowałem to niezbyt poważnie, zresztą podejrzewałem, że i ona jedynie szuka elementów rozrywkowych. Tym razem pismo głosiło:
      Sala lustrzana, godzina ósma wieczorem. Nikt nie może cię zobaczyć.
      Nawet dobrze się to nie rozkręciło, a już chciała pokazać swoje oblicze? Naprawdę?

**

     Nie spodziewałem się, że to będzie takie trudne. Wymknięcie się z pokoju, a raczej spod czujnego oka Amadeus'a było niemal niemożliwe. Nałgałem mu, że zostawiłem zeszyt w bibliotece - po długich negocjacjach udało mi się przekonać go, że mogę iść tam sam, ale kiedy skradałem się korytarzem, dotarło do mnie, że będę musiał znaleźć lepsze wytłumaczenie na następny raz. Wydaje mi się, że parę razy zgubiłem drogę, dlatego też było już grubo po ósmej, kiedy w końcu dotarłem do wspomnianej wcześniej sali lustrzanej, która znajdowała się właściwie na drugim końcu budynku. Nacisnąłem klamkę i szybko wślizgnąłem się do środka, zamykając za sobą drzwi najciszej jak się dało. Odwróciłem się wolno i zmrużyłem oczy od światła, które śmiało oświetlało całe pomieszczenie. Rozejrzałem się pospiesznie po jego wnętrzu w poszukiwaniu kobiecej sylwetki, ale bardzo szybko dotarło do mnie, że na sali znajduje się nie jedna, nie dwie, a raczej więcej osób, w czym jedną jedyną, jaką znałem był Double, machający do mnie ze szczerym rozbawieniem. Przekalkulowałem wzrokiem wszystkie obecne tutaj twarze, aż zatrzymałem się na dziewczynie, która dopiero co niespiesznie odwróciła się w moim kierunku.
     Zabrakło mi powietrza w płucach.
     - TO TY!

**
Powiem tylko tyle...
Nie wszystko jest takie, jak się wydaje.

Zapraszam na moje brand new opowiadanie.
Tak, tak, zainwestowałam w coś nowego, coś bardziej emocjonalnego.
Zwiastun możecie zobaczyć TU, a adres to:


Wybaczcie mi wszelkie błędy. 
Rozdział dodawany w pośpiechu.

Tacos rule,
  

5 komentarzy:

  1. Zico, Zico, Zico. Uwielbiam tą twoją niewyparzoną twarzyczkę, chęć buntu i to, w jaki sposób wkurzasz się na Amadeusa. Ogólnie rzecz mówiąc jesteś idealny. Ot co *,*. Ale żeby używać wulgaryzmów przy kimś takim, jak Amadeus... mnie by chyba ciarki przeszły pod jego mroźnym spojrzeniem.
    "Nienawidziłem tego cholernie pedalskiego uczucia, które ni stąd, ni zowąd mnie ogarnęło." - HAHAHAHAHA. Zabiłeś mnie, Zico xD. Ale rozumiem Cię, w końcu Double to Double (którego odgrywa cudowny Thunder, aaa! *,*). W dodatku chłopak przyszedł z naprawdę ciekawą informacją. Kto miał złapać Zico? Dlaczego? Ach, lubię tę nutkę tajemniczości! Ta szkoła chyba nie jest taka nudna, jak z początku może się wydawać. No i mam rozumieć, że dziewczyny wybierały sobie chłopaków, którzy wpadali im w oko, stawały się ich adoratorkami i dzięki temu dostarczali sobie wzajemnej rozrywki? Jakkolwiek to brzmi... czuję, że będzie ciekawie! A Double to niesamowicie intrygująca postać. Liczę, iż zaprzyjaźni się z Zico *,*.
    Ta koperta... pierścionek i liścik... co za szalona dziewczyna to napisała? :O. Szczerze mówiąc to mnie by coś takiego szczerze przeraziło. Dziewczyny latające za chłopakami... ależ to fascynujące! Tylko słowa Double jakoś wywołują u mnie strach. Ta gra naprawdę mnie przeraża. W dodatku Double powiedział, że Zico musiał dobrze trafić... Czyli że to on ma odnaleźć dziewczynę, która podarowała mu pierścień? To on ma ją odszukać? Kurcze... ciekawie się robi *,*. Tylko Zico będzie miał niezły orzech do zgryzienia, bo większość dziewczyn się na niego patrzy, a na facebook'u ma pełno zaproszeń od dziewczyn. Ach, przystojniaku :D.
    Ooo! Dziewczyna z liścików kazała Zico przyjść do sali lustrzanej. Rzeczywiście jest niesamowicie niecierpliwą osobą. Popsuła całą zabawę, buu. Nie lubię jej xD. Chociaż... dlaczego w sali było więcej osób? Co tam robił Double? Kim była ta dziewczyna? Aish! Musiałaś zakończyć w takim momencie?! Ty bezduszna człowieczyno ;<. Ale i tak Cię kocham. Dlatego mam nadzieję, że szybko dodasz czwórkę. Najwierniejsza ze wszystkich fanek, kochająca Twoją twórczość nade wszystko, Snooki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, Whisper... Sprawiłaś, że chcę chodzić do tej samej szkoły, co Zico! Ciekawa fabuła na opowiadanie, nie ma co. Najbardziej jednak rozwala mnie postać Zico. Tak, jak napisała Snooki - on jest idealny. Mieć takiego kumpla, ba, chłopaka! Boże, życie nawet przez chwilę nie byłoby nudne. XD Oczywiście, Amadeus jest świetnym lokatorem dla Zico. Oczywiście, jeśli chodzi o opowiadanie, nie odczucia tego drugiego. ^.^'

    Double... Jajć, wymyślasz ciekawe postaci. Tak, to z całą pewnością. Już go lubię. ; D I ten pokój lustrzany, chyba dziewczyna z toalety... Błagam, dodawaj te rozdziały częściej! I nie przejmuj się spamami u mnie, pozostawiaj ile tylko chcesz. ; D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zico od razu zdobył moją sympatię. Nie tylko przez jego nie wyparzoną gębę, chociaż przez to oczywiście też! ♥ Uwielbiam jego podejście do życia. Jakiś bad boj, ale nie do końca. Nie przestrzegający reguł i ogólnie zajebistość sama w sobie.
    Double tak samo! Niby taki uroczy, słodki itp, ale kto wie? Pozory lubią mylić. :D I przychodzi tutaj ni stąd ni zowąd z taką powalającą wiadomością! Nie no, żeś dowaliła! *-* Misterny plan, gra. Nie wiem jak to nazwać, ale pomysł jest e[icki i genialny!
    Jestem cholernie ciekawa kim jest ta dziewczyna od listu! Od razu Zico zdobył fejma na facebooku, no bo jakże by inaczej!
    I to spotkanie w sali lustrzanej, chociaż Snooki ma racje, że to trochę zepsuło nutkę tajemniczości, ale kto wie? Wszystko może się zmienić i wyniknie z tego coś innego. Ale zastanawia mnie jedno.. Co do cholery robili tam inni ludzie?! O.o No i... chciałam coś jeszcze napisać ale zapomniałam. Cóż, bywa. XD
    No, okazało się, że Snooki miała całkowitą słuszność wychwalając twoje opowiadania! *-* Co prawda na razie nadrobiłam tylko to, ale to już część sukcesu. Oczywiście całkowicie się z nią zgadzam, bo masz niesamowity talent. Te trzy rozdziały pochłonęłam jednym tchem i mimo, że jest o Koreańczykach, a zawsze mam problem z zapamiętaniem ich imion, wszystkie tutaj już mi się wyryły w pamięci. ♥
    Dobra, już kończę biadolić i życzę ci dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początek, bardzo przepraszam za SPAM! Jeśli chcesz być informowana, moge robić to przez GG: 43792600

    http://fma-opowiadanie.blogspot.com/ - pojawił się rozdział 6.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hey xD
    Długo męczyłam ten rozdział. Przyznam się, że czytałam go na raty.
    Dziś bez punktów. Napiszę krótko, zwięźle i na temat (jeśli oczywiście mi wyjdzie). Albo jednak zdecyduje się na punkty. W ten sposób jest mi łatwiej napisać i o niczym nie zapomnieć. Jednak punktów mało będzie.
    1) Zico wpadł. Nie spodziewałam się, że weźmie udział w grze. Myślałam, że skoro wtedy odepchnął tą dziewczynę to teraz również tak będzie. Np. wyrzuci pierścionek do kosza lub spuści w toalecie xD Właśnie tego się spodziewałam. Ale nie doznałam rozczarowania. Nie zniechęciło mnie to do opuszczenia tego bloga. O, nie! tak łatwo się nie poddaje xD
    2) Wielkie emocje targały Zico. Świetnie opisane zostało to co się z nim dzieje. Szczerze też byłam ciekawa co tam jest w tej kopercie. Sama jakbym się znalazła w takiej sytuacji postąpiłabym zapewne bardzo podobnie.
    3) "To ty" tak i uwielbiam to! Wiele razy kończyłam rozdziały tak jak ty zrobiłaś to w tym rozdziale. Zostawiłaś nas w takim napięciu, że bardzo chcemy czytać dalej. Dzięki temu czytelnicy rzucają się na twoje nowe notki jak na mięso ;)
    Dobra teraz ogólnie. Rozdział podobał mi się. Wspominałaś coś o błędach. Ja żadnych nie dojrzałam. Czekam na następny rozdział:D
    Papa ;*

    OdpowiedzUsuń